piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 6

Mam nadzieje, że przyjedzie, że wybrałam właściwą osobę.
Ale kim ja właściwie jestem dla niego jestem, żeby zrywał się w środku nocy? Przez tyle czasu go nienawidziłam. Zachowywałam się podle wobec niego.
On ma swoją rodzinę, swoje obowiązki.
Minęło już pół godziny. Ale przecież obiecał. Powiedział, że przyjedzie. To najbardziej uczciwy człowiek, jakiego znam. Nie potrzebnie się zamartwiam.
Odchyliłam głowę do tyłu i oparłam się o zimną ścianę. Chłód dawał ukojenie mojej pękającej głowie. Po wzięciu tabletki, moje myśli się ulotniły. Nareszcie miałam chwilę wytchnienia. Niestety teraz uporczywe wspomnienia powróciły ze zdwojoną siłą. Staram się nie myśleć, ale to nie jest takie łatwe. Ból głowy odrobinę pomaga, odwraca moją uwagę.
Przeszły mnie dreszcze, więc odsunęłam gołą skórę pleców od ściany. Wciąż miałam na sobie koszulę Niall'a przewiązaną tuż nad pępkiem. Po powrocie do domu nie zdążyłam się nawet przebrać. 
Nie chcę pokazywać się mojemu wybawcy w takim stanie. Rozwiązałam supeł, a koszula powoli opadła. Sięgała mi do połowy długości ud. Wyglądała, jakby była moją piżamą. Zwinnie wepchnęłam ją do środka spodni. O wiele lepiej.
Usłyszałam brzęk kluczy. Skierowałam wzrok w stronę, z której dochodził dźwięk. Policjant otwierał drzwi.
- Black, jest pani wolna - powiedział i gestem pokazał, że mogę wychodzić.
Za jego plecami zauważyłam pana Braians'a. A więc przyjechał. Coś dla niego jednak znaczę.
Łzy napłynęły mi do oczu. To chyba skutek tej cholernej tabletki, bo nie mogłam ich powstrzymać. Po co kur*a ja ją brałam?!
Podbiegłam szybko do mojego nauczyciela, który mnie objął. Wtuliłam głowę w jego pierś i cicho łkałam. Poczułam, że koszula, do której przykładam twarz, robi się mokra.
- Dziękuję - wyszeptałam przez płacz. Braian's poklepał mnie po plecach i mocniej przytulił. To dało mi nieznane dotąd poczucie bezpieczeństwa.
Odsunęłam się od nauczyciela.
- Przepraszam - powiedziałam słowo, które chyba nigdy nie przeszło mi przez gardło.
- Nie ma za co. Chodź, odwiozę cię do domu - odpowiedział i objął mnie ramieniem. 
Kiedy wyszliśmy na dwór, zauważył, że cała dygocze, więc oddał mi swoją kurtkę. Poczułam ogromne wyrzuty sumienia. Przez tyle lat mówiłam na niego najgorsze rzeczy. Miał przeze mnie mnóstwo problemów i spraw u dyrektora, ale mimo wszytko przyjechał dzisiaj tutaj po mnie w środku nocy. To wspaniały człowiek. Szkoda, że wcześniej tego nie doceniłam.
Zebrało mi się na kolejną falę płaczu, której podobnie, jak pierwszej nie byłam w stanie utrzymać. Odwróciłam głowę w stronę szyby, mając nadzieję, że przemijający świat za oknem poprawi moje samopoczucie. Kąciki oczu piekły mnie od gorzkich łez. Jestem taka słaba, że kur*a nawet płacz jest ode mnie silniejszy! Co się ze mną do cholery dzieje?!
Pan Braians złapał mnie za rękę i delikatnie potarł kciukiem o moją dłoń.
- Wszystko w porządku? - spytał spokojnym tonem.
- Jestem taka słaba - odparłam cicho, bo nie było mnie stać na wydanie jakiegokolwiek dźwięku.
- Kate, każdy w końcu pęka - powiedział. Po tych słowach odwróciłam głowę i spojrzałam się na niego. Normalnie bym mu odpyskowała, ale nie mogę. Nie mogę, bo wiem, że ma rację. 
Pękłam. Pierwszy raz od pięciu lat siarczyście płakałam, pomimo, że tego pamiętnego dnia obiecałam sobie, że już nigdy nie załkam.
- Za chwilę będziesz w domu. Wyjaśnisz wszytko rodzicom, nie będzie tak źle - starał się mnie pocieszyć.
- Nie mieszkam z rodzicami - oznajmiłam. Nauczyciel na chwilę odwrócił wzrok od jezdni i spojrzał na mnie pytająco.
- Nikogo nie ma teraz w domu. Moja przyjaciółka wyjechała na weekend - odpowiedziałam na niezadane pytanie. Wracam do pustych ścian. Wracam do nikogo, do niczego.
- Jestem tak kure*sko samotna! - wykrzyczałam  przez zaciśnięte zęby i walnęłam pięciom w udo. Po tym uderzeniu na pewno zostanie ślad.
- Kate.. - nie dokończył, bo mu przerwałam. Nie mam zamiaru siedzieć dalej samotnie w domu. To nie skończy się dobrze, zwariuję.
- Wie pan jak dojechać do 601 Lordship Lane? - Podałam mu adres.
- Tak - powiedział i popatrzył na mnie skonsternowany. 
- Zrobi pan to dla mnie? - spytałam. Pokiwał w odpowiedzi głową.

Byliśmy już na miejscu. Schronisko jest o tej porze zamknięte. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Loren. Całe szczęście podała mi dziś swój numer tak na wszelki wypadek, jeśli zgubiłabym się w schronisku.

Po pięciu minutach dołączyła do mnie i pana Braians'a. Widząc go lekko się zdziwiła.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się. Nauczyciel pokiwał głową na przywitanie i oparł się o samochód.
- Co ty wyprawiasz? - wyszeptała mi do ucha poddenerwowana. 
- Musisz coś dla mnie zrobić - oznajmiłam i skierowałam się w stronę wejścia. Loren nie zadawała już więcej pytań, tylko ruszyła za mną. Po odkluczeniu drzwi ruszyłam do celu.
- Dlaczego tak właściwie jesteś tutaj z nauczycielem w środku nocy?! - zapytała wznosząc bezradnie ręce ku górze.
- Długa historia, nie chcę jej opowiadać - odrzekłam uśmiechając się w duchu. Z perspektywy czasu ta sytuacja wydaje się być całkiem śmieszna. Loren tylko pokręciła głową.
- Już nie wiem co mam o tobie sądzić - zaśmiała się dziewczęco. Ona nawet przez chwilę nie potrafi być stanowcza i niemiła.
Kiedy doszłam do psiarni, bez najmniejszego zawahania popędziłam do ostatniego boksu. Uklękłam i załapałam się za kraty, opierając na nich swój ciężar.
Pies na mój widok podniósł głowę i przekręcił ją w bok. Zapewne się mnie nie spodziewał.
- Chcę go adoptować, czy jak tam się to nazywa - wyznałam po dłuższej chwili.
Pasujemy do siebie idealnie. On jest samotny tak samo, jak ja.
- Kate, to nie jest takie proste. Musi przyjść mój tata i w ogóle. Są całe procedury - odparła. 
Złożyłam ręce, jak do modlitwy i zrobiłam minę smutnego pieska. Loren przewróciła oczami.
- Dobra, zrobię dla ciebie wyjątek. Nagnę lekko zasady. Ale ostatni raz! - zaśmiała się. 
Z radości podskoczyłam i objęłam dziewczynę. Odwzajemniła mój uścisk.
Niall ma szczęście. 
Nie wiedzieć czemu, lekko posmutniałam.

W drodze do samochodu Wall-E był bardzo grzeczny. Nie pokazuje tego, ale w głębi duszy jest szczęśliwy. Chyba ma taki sam problem z wyrażaniem uczuć, jak ja. To zaskakujące w jakim stopniu jesteśmy do siebie podobni. Ludzie i psy - z pozoru tak bardzo różni A jednak to tylko pozory.
Pan Braians zmarszczył czoło na mój widok.
- Panno Balck, nie przestajesz mnie zadziwiać - pokręcił głową i otworzysz tylne drzwi samochodu.
- Jak się wabi? - spytał, po tym jak pies wskoczył na siedzenie.
- Wall-E - wyrzekłam. Dopiero teraz skojarzyłam, że to imię jest z bajki o jakimś robocie. W sumie to nigdy jej nie obejrzałam.
- Wall-E, - powtórzył do psa - mam nadzieję, że się nią zaopiekujesz i przemówisz jej do rozsądku.
Uśmiechnęłam się w duchu na te słowa. To miłe widzieć, że jest ktoś komu na tobie zależy. To kure*sko miłe uczucie.
Pan Braians dla mnie, jak ojciec, którego nigdy nie miałam.

- Dziękuję za wszystko - odparłam na pożegnanie. Spojrzałam na psa. Uklęknęłam przy nim i pogłaskałam go za uszami.
- Od teraz to również twój dom. Rozgość się. - Wall-E nie podniósł głowy, ale delikatnie zamerdał ogonem.
Po kąpieli, postanowiłam położyć się do łóżka. Gorąca woda wyciągnęła ze mnie resztki energii.
Nakremowałam ręce i zgasiłam lampkę. Blask księżyca rozświetlał mój pokój. Na dywaniku pod łóżkiem leżał Wall-E. Opierał głowę o łapy i patrzył się na mnie pytająco. W odpowiedzi poklepałam miejsce obok siebie dając mu znak, że może spać na łóżku. Pies wyraźnie uradowany niepewnie wskoczył na łóżko, umiejscawiając się w nogach. Przekręcił głowę i wciąż się na mnie patrzył przestraszony. Musiał mieć nie za ciekawą przeszłość.
- Wall-E, głuptasie. Możesz spać obok mnie - zaśmiałam się i odchyliłam kołdrę. Dobrze, że jest świeżo co wykąpany.
Pies zamerdał ogonem i położył się wzdłuż mojego ciała. Przytuliłam go do siebie. Poczułam się dobrze, naprawdę dobrze.
Jego ogon co jakiś czas stukał o moją nogę, jakby sprawdzał, czy wciąż tu jestem.




4 komentarze:

  1. Cudny rozdzial ❤❤❤
    Zaadoptowala wall-ego, tak sie ciesze ;*
    I czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdział <3
    kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. w koncu docenila tego nauczyciela xd

    OdpowiedzUsuń
  4. faaajne :> kurde, podoba mi się :> ciekawe, co dalej <3

    http://fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń