środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 1

- Panno Black, lekcja jeszcze trwa! - obudził mnie nauczyciel. Kur*a, znowu zasnęłam. Ale jak tu nie zasnąć na lekcji prowadzonej przez pana Braians'a? Nienawidzę matmy, w ogóle nienawidzę szkoły.
- Serio? A myślałam, że tak pan po prostu sobie przynudza - odpyskowałam i posłałam mu ironiczny uśmieszek. Muszę nauczyć się trzymać język za zębami.
- Kate Black, czy ty sobie ze mnie żartujesz?! - krzyknął na całą klasę.
- Musi się pan tak drzeć? - złapałam się za głowę.
- Uuu.. Widzę, że cię męczy kacyk, Kate? - zaśmiał się Zayn. Miał rację. Wczoraj była świetna impreza. Szkoda tylko, że nic nie pamiętam. Kiedyś chodziłam z Zayn'em, ale to dawno i nie prawda. Teraz, jak na niego patrzę to robi mi się niedobrze. Chłopak ciągle się we mnie buja. Dlatego właśnie już skończyłam ze związkami. Same z nich problemy. Zdecydowanie wolę jednorazowe przygody.
- Ktoś się ciebie pytał o zdanie, Malik? - wysyczałam przez zęby. 
- Dostajesz uwagę Malik, a ty Kate do tablicy. - Że co proszę? Nigdzie nie idę.
- Nie. - opowiedziałam i splotłam przed sobą ręce. Na twarzy nauczyciela matematyki wymalował się szok. Pewnie nikt wcześniej się mu nie postawił.
- Dobrze usłyszałem? Wstań w tej chwili. - Zrobiłam, jak kazał. Chwyciłam swoją torbę i wyszłam z sali. Jeb*ć to. Nikt nie będzie mi rozkazywać.
- Black! Co ty wyprawiasz?
- Wstałam i wychodzę, tak jak pan chciał. - obdarzyłam go szyderczym uśmiechem pokazując moje idealnie białe zęby. Kiedy byłam na końcu korytarza nie słyszałam tych jego głupich jęków. Albo dał sobie spokój, albo byłam już za daleko.
Poszłam do szafki odłożyć książki. Została mi jeszcze jedna lekcja do końca zajęć. Ale nie mam siły, idę do domu. Po drodze wstąpiłam do łazienki. Wyciągnęłam z torby tabletki. Jedną na ból głowy, a drugą antykoncepcyjną. Jakoś nie mam ochoty mieć bachora w wieku 17 lat.
Zadzwonił dzwonek na przerwę. To dobrze, ktoś mnie odwiezie. Nie mam zamiaru wracać autobusem. Spojrzałam w lustro. Obciągnęłam koszulkę, aby pokazać nieco więcej mojego krągłego dekoltu. Przydałoby się jeszcze pomalować usta. Zapomniałam wziąć dzisiaj pomadki, kur*a. 
Do łazienki weszła jakaś dziewczyna. Patrzyła na mnie z przerażeniem.
- Masz pomadkę? - spytałam się dziewczyny. Jest w pierwszej klasie, bo ją okocili.
- Ta... tak - wyjąkała. Boi się mnie. To dobrze. Lubię wzbudzać u ludzi respekt.
- Daj mi ją - wyciągnęłam rękę w jej stronę. Bez wahania podała mi szminkę. Czerwona, kto by się tego po niej spodziewał? Czerwona, wyzywająca, czyli taka jaką lubię. Obrysowałam nią dokładnie usta.
- Jak masz na imię? - spytałam się jej.
- Moly - odparła.
- Oj Moly, ten odcień zupełnie ci nie pasuje. Pozwól, że wyświadczę ci przysługę - po tych słowach wrzuciłam szminkę do śmietnika. Wypięłam pierś do przodu i wyszłam z łazienki. Kiedy zamykałam drzwi usłyszałam z toalety:
- Suka.
O nie, jakaś gówniara nie będzie mnie nazywać suką! Weszłam z powrotem do Moly.
- Dla ciebie pani suka, zrozumiano? - powiedziałam rozkazującym tonem. Dziewczyna pokiwała i spuściła głowę. Wychodząc trzasnęłam drzwiami. Pewnie zesrała się ze strachu. Uśmiechnęłam się pod nosem, lubię to uczucie.
Idąc korytarzem wszyscy robili mi miejsce. Czułam na sobie wzrok chłopaków. Dziewczyny zdecydowanie nie były zadowolone tym, że ich wybrankowie rozbierali mnie w myślach. To tylko mnie napędziło. Idąc dalej w stronę parkingu zaczęłam kręci pupą, żeby były jeszcze bardziej zazdrosne.
Przed szkołą czekał już na mnie Zayn. O matko, już nigdy się od niego nie uwolnię.
- Hej, podwieźć cię? Ja też już idę do domu - spytał.
- Nie, dzięki - czy on nie może zrozumieć? Dałby już sobie spokój. Nie powiem trochę mnie podnieca to, że się o mnie tak stara, ale ja się nie angażuje. Niestety do niego to nie dociera.
- No weź, Kate. Nie bądź taka. Wiem, że nie masz jak wrócić do domu - uśmiechnął się powalająco, złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie. Natychmiastowo go odepchnęłam.
- Już ci mówiłam, odpier*ol się! Sama potrafię o siebie zadbać! - wykrzyczałam mu w twarz. Rozejrzałam się po parkingu i zauważyłam, że jakiś gość mnie obserwuje. Podeszłam do niego i poprawiłam koszulkę.
- Chcesz mnie podwieźć? - spytałam się, mrugając przy tym zawadiacko.
- Oczywiście, ale jest jeden mały warunek, pocałujesz mnie? - uniósł brwi i spojrzał na mnie z góry. Miał piękne brązowe oczy.
- I tak bym to zrobiła - zrzuciłam zanim przyciągnęłam jego głowę do siebie. Chłopak objął mnie w tali i połączył nasze usta. Muszę przyznać, całował dobrze, ale na pewno zaznałam już lepszych pocałunków. Kiedy skończyliśmy chłopak chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego samochodu.
- James - powiedział.
- Kate - odpowiedziałam.
- Wiem, Black - zaśmiał się. Nic dziwnego, że mnie znał. Trudno mnie nie znać.
Na sobie cały czas czułam wzrok Zayn'a. Widziałam po jego twarzy, że jest zazdrosny. Jaką mi to sprawiało satysfakcję! Nie jestem sadystką, po prostu nie lubię, jak ktoś podważa moje zdanie. Powiedziałam mu, żeby się odpier*olił, ale nie słucha.
James zapiął pasy. Prychnęłam na jego gest. Osobiście nie zapinam pasów. Jak mam zginąć w wypadku to zginę. Życie jest za krótkie, żebym marnowała je na bycie rozważną.
- Mój adres pewnie też znasz? - uniosłam pytająco brew.
- Tak jest, piękna - odparł. Jest uroczy, ale nie w moim typie.
- Masz szlugi? - spytałam. Zdecydowanie potrzebowałam czegoś na rozluźnienie.
- W skrytce przed tobą - odparł.
Wzięłam jednego i zapaliłam. Zaciągnęłam się dymem i zamknęłam oczy degustując się smakiem, którego zdecydowanie nienawidziłam. Ale nikt nie musi tego wiedzieć, liczy się reputacja. Bez niej jesteś nikim.



I jak wam się podobało?

Zapraszam do czytania mojego drugiego bloga :)





2 komentarze:

  1. Boski, rozdział już sam początek jest świetny.

    Wiadomo, że początki zawsze są trudne, dlatego oficjalnie otwieramy nasz Katalog Fanfiction i zapraszymy do zgłaszania swoich blogów.
    http://katalogff.blogspot.com/

    Hope Styles & Megan

    OdpowiedzUsuń